Strona Główna Strażacka twórczość
Strazacka twórczość
Sprawność strażaka!

Pani Krystyna Nawój.

 

Sprawność strażaka

 

Strażak w piłkę gra.

Odbija ją raz, dwa, raz, dwa.

Biega, tory przeszkód pokonuje,

Jest bardzo zmęczony,

ale szczęśliwym się czuje,

bo sprawność fizyczna strażaka

do zadań naczelnych należy

a od sprawności fizycznej i psychicznej

w pracy strażaka bardzo dużo zależy.

 

Strażacy razem z ratownikami medycznymi

do akcji ruszają

rozcinają blachę, nieprzytomnego do życia wołają,

ale ON nie reaguje.

Jest martwy.

Na tylnym siedzeniu, w foteliku

mała, przerażona dziewczynka siedzi

każdy ruch strażaków w milczeniu śledzi

i nagle pyta: co z tatą się stało?

Czy ON żyje?

Może powietrza Mu mało?

Strażacy ukradkiem łzy ocierają.

Czy mogą powiedzieć dziecku, że już trupa mają?

Ileż takich akcji razem przeżyliście?

Ilu rannych z wypadków uratowaliście?

Ile lasów dzięki WAM wciąż rośnie i oko raduje.

Za wszystkie akcje ja z całego SERCA dzisiaj WAM dziękuję.

 
Wspomnienie o Jurku!

 

Z włodawskiej ziemi

w młodzieńczej fantazji

z harcerską lilijką na piersi

ruszałeś w dorosły świat.

 

W konspiracyjne odwadze

z wrogiem w krwawym splocie.

Póżniej Ojczyznę podnosząc z gruzów

z zapałem, mozołem i w pocie

 

Na Twojej drodze

kur czerwony stroszył pióra.

W służbie człowieka stanąłeś

jego, życie i zdrowie było dewizą.

 

Strażackiej pasji byłeś wzorem,

odciskając piętno naszego znaku.

Do końca swych dni.

Nie zmarnowałeś chwili czasu.

Tak żyłeś.

 

Jerzy Brzozowski

Jerzemu Górnickiemu pamięci

Chełm 12 luty 2013

 
Żegnaj Jerzy

Na włodawskiej ziemi, brałeś lekcje życia,

Najpierw jako harcerz walczyłeś z ukrycia,

Lecz czas wojny z wrogiem chciał akcji bojowej,

Wstąpiłeś więc, Jerzy do Armii Krajowej

 

By pod Wyrykami, Wolą Wereszczyńską,

Sawinem, Puchaczowem z fantazją ułańską

Pod wodzą „Jaremy” bić wroga Ojczyzny,

A w Lasach parczewskich leczyć z walki blizny.

Wreszcie przyszła „wolność” z rąk wschodniego „brata”

Tak, od tego co w 39 robił tu za kata.

Teraz osiadłeś na dobre w Lublinie,

Masz maturę i pracujesz w harcerskiej rodzinie.

 

A stąd blisko już do celu, o nim wielu marzy,

Kończysz szkołę i zostajesz oficerem straży

W tym zawodzie lat 30 walcząc z pożarami

Utrzymujesz ścisły kontakt z wojskiem, harcerzami

 

A gdy przyszło już pożegnać czas służby i znoju,

Byłeś gotów do działania, nie znosisz spokoju

Więc zebrałeś rozproszoną emerycką wiarę,

Tworząc Związek Wojewódzki na lubelską miarę.

 

I zechciałeś prezesować przez lat siedemnaście,

Pokonując przeciwności, spory oraz waśnie.

A ten sztandar wojewódzki św. Floriana,

Dziś honory Ci oddaje gdy idziesz do Pana.

 

Pożegnali Cię koledzy z którymi służyłeś

Niech Ci ziemia lekką będzie, bo o nią się biłeś

 

Cześć Twojej Pamięci

Autor: Adam Maluga, Lubartów

Wiceprezes ZW ZEiRP RP w Lublinie

Pamięci Jerzego Górnickiego te słowa poświęcam.

 
Znalezione w internecie.

*Oda do starości*

          Co to za życie bywa w MŁODOŚCI !?
          Nie czujesz serca ...wątroby ...kości ...
          Śpisz jak zabity, popijasz gładko ...
          I nawet głowa boli cię rzadko.
                              ***
         Dopiero człeku twój wiek DOJRZAŁY!
         Odsłania życia urok wspaniały ...
         Gdy łyk powietrza, z wysiłkiem łapiesz...
         Rwie Cię w kolanach ...
         Na schodach sapiesz ...
         Serce jak głupie szybko ci  bije ...
         Lecz w każdej chwili czujesz  że ŻYJESZ !
         Więc nie narzekaj z byle powodu
         Masz teraz wszystko, czego za młodu
          nie doświadczyłeś.Ale DOŻYŁEŚ!
                              ***
         Więc chociaż czasem w krzyżu cię łupie
         Ciesz się dniem każdym!
         Miej wszystko w Du..........

 
CHORWACKIE WRAŻENIE

Gdy się kończy sierpień i zaczyna szkoła

Emerycka wiara staje się wesoła

Zwyczajem lubelskim od lat kilkunastu

Pędzim za granicę, spokój dając miastu

Nie będę wyliczał, bo rachubę tracę

No i kalkulował zyskam czy zapłacę

W tym roku co łupnia dały nam i Czechy

Jedziem na Chorwację zażyć tu pociechy.

Po drodze Budapeszt jeszcze zwiedziliśmy

Nawet bardzo dobrze no bo błądziliśmy.

Nocleg u Madziarów nie powiem, że lichy

Długą drogą męczy, no i te kielichy.

W drugim dniu padało więc wyjścia nie było

Pilot dobrze mówił, czasem też się piło

Wreszcie jest granica jak dawniej bywało

Szczęście, że walizek sprawdzać nam nie chciało

Przyjechał i drugi autokar z północy

Wiara też w nim rośnie, nic ich nie zaskoczy

Szkoda, że w nim jedzie Henio z „armią” swoją

Obstawę ma przednią niech się inne boją

Jest w nim mój kolega czyli Tadek Bulicz

Gdy chcesz coś od chłopa, to lepiej już zamilcz

Jest tam jeszcze kilku których wspomnieć trzeba

Witek kocha pszczoły, Gienek z łowiectwa kolega

Janusz co Europę rowerem przemierzał

Spóźniał się dość często, ale nie zamierzał

Innych wspomnę później jak się postarają

Paweł mi opowie gdy narozrabiają

I tak ciągle jadąc po chorwackiej ziemi

Pilot opowiadał jak ten kraj się zmienił

Wreszcie gdzieś pod wieczór gdy się ściemniać miało

Jest i hotel NEUM, trafić się udało.

Warunków w hotelu nie poddam krytyce

Jadła pod dostatkiem, spanie jak w lektyce.

Pan Bóg w swym podziale chyba nie miał racji

Bo kupę kamieni przeznaczył Chorwacji.

Lecz w przydziale wody to był bardziej szczodry

Dał im dużo wysep i potworzył fiordy.

Kamień na kamieniu również i na plaży

Nie jednej dziewczynie nadziać się przydarzy

Ale nie widziałem, która narzekała

Wreszcie coś twardego pod majtkami miała

Tego doświadczyłem w trzecim dniu podróży

Henio wygrał tańce chociaż nie miał róży.

Nie będę wspominał, że też coś wypito

Przecież w tej dziedzinie jeszcze nie finito.

I tak trzeba trzymać jeszcze długie lata

Kiedy człek ma zdrowie nie używaj bata

W czwartym dniu wyrusza cała nasza „klika”

Zobaczyć jak żyją ludzie z Dubrownika.

Dubrownik przepiękny ze swych murów słynie

Z perspektywy miasta życie szybko płynie

Jeśli o pływaniu to na dwa stateczki

W jednym nasza wiara a w drugim Kuleczki

Płynąc wokół Lokrum oboma statkami

W konkursie śpiewania przegraliśmy z Kulkami

Marek puścił w obieg pirackie nakrycie

Aby taką fotkę mieć na całe życie.

Lała się na statku miejscowa rakija

Piliśmy ją wszyscy bez użycia kija.

Będąc w grupie Kulki później na audiencji

Muszę stwierdzić klęskę i w tej konkurencji.

Ze wstydu mam przecież czerwone już lica

Lecz wy macie w grupie Gienka i Bulicza

Na wyniku chyba i to zaważyło

W pobliżu nudystów wam się lepiej piło.

W piątym dniu Hwar promem dzielnie zdobyliśmy

By zobaczyć hotel gdzie nie mieszkaliśmy

A, że droga wąska i z rzadka mijanki

Kręcim się tą drogą jak w stadzie kijanki.

Hotel w pięknym miejscu, ale droga licha

Lepiej tu nie mieszkać, wypijmy kielicha.

Miasto Hwar zwiedzamy z jego zabytkami

Wiedząc już za ile w miejscu tym sikamy

Żeby zapamiętać relacje cenowe

Piwo 18-cie, sikanie darmowe

A jeśli nie chciałeś wypić w barze piwa

Sikałeś za euro i strat rosła krzywa.

W szóstym dniu znów w drogę gdzie Krki rzeka płynie

W Parku Narodowym kąpać się przy młynie.

Później zaś pod górę powspinać się trzeba

Przyjechał autokar spożyliśmy „chleba”

Pilotka Ilona modły zanosiła

Zaklinała burzę by nas nie zrosiła.

Lecz przyroda modłów wysłuchać nie chciała

I w mieście Trogine trochę naszych zlała

Teraz namoczeni zdrowo od „sufitu”

Jedziem zwiedzać pałac prościutko do Splitu

Dioklecjan zbudował pałac w czwartym wieku

W środku dziś bałagan po teraźniejszym człeku

Kiedy już zwiedzanie trochę nam dopiekło

Trzeba oddać płyny by nam nie pociekło

Takim to sposobem dzionek skończyliśmy

A wieczorem znowu coś tam wypiliśmy

W siódmym dniu Mostar, przejazd był spokojny

Widzieliśmy efekt religijnej wojny

Islam tutaj teraz bezsprzecznie króluje

Nad rzeką Neretwą bili się te zbóje

W starym domu Turka film tam oglądamy

Z przebranym za Turka zdjęcia robią damy

Gdy już dosyć mamy wrażeń z wojowania

Do Medjugorie jedziem dla odreagowania

Tutaj jak kto umiał tak modlił się szczerze

A, że jest tu biznes to ja święcie wierzę

Na górę objawień droga kamienista

Brukiem ją pokryją, zapłaci turysta

Góry nie zdobyłem, nikt mnie nie zawstydzi

Każdego grzesznika Pan Bóg z góry widzi

Dla ducha już było, trzeba coś dla ciała

Degustacja w polu dobrze się udała

Wiara nakupiła w butelkach słodkości

Gdy się wypić nie da to będzie dla gości.

Po takich zakupach wracamy do bazy

Ale nie bynajmniej spokoju oazy.

I już dzionek ósmy więc się opalamy

Znowu na kamieniach leżą nasze damy

Opalają ciała oraz majtki w kratę

W Polsce by nie chciała choćbyś gnał je batem

Po wieczornych tańcach czas walizy składać

Wypić co zostało, na koniec pogadać

Już dzionek dziewiąty, nastał czas powrotu

W jeziorach plitwickich wylać trochę potu

Popływać stateczkiem, karmić głodne klenie

Chodzić nad przepaścią, podnosić ciśnienie.

Spacer po tych ścieżkach to jest nic strasznego

Trudności tłumaczą SKS kolego.

Szybko odjeżdżamy bo droga daleka

I Madziar z kolegą znowu na nas czeka

Dobrze trafiliśmy, bo po tej kolacji

Pokaz sztucznych ogni to trochę atrakcji.

Co tyczy prezesa co chwalił Orbana

Niech się zajmie kotem bo sprawa przegrana.

Każdy wyjazd szkoli, niesie doświadczenie

Muszę też powiedzieć, że myśmy nie lenie.

Trzeba liczyć na to i mieć tą nadzieję

Że i u nas szybko drogi się wyleje

Będę już pieśń kończył, by Was nie zanudzić

Za jakąś puentą czas już się potrudzić.

A ona jest taka: dzielnie się trzymajcie

SKS nadchodzi, lecz Wy się nie dajcie

Jeszcze do Prezesa taki apel zgłoszę

Szykuj nam następną w ich imieniu proszę.



WRZESIEŃ 2012 r. Adam Maluga
 
Adam Maluga - na dzień dzisiejszy!

Retrospekcja strażaka emeryta

 

Trzeba z uprawnień odjąć strażakom

Tym emerytom starym cwaniakom

By czynna służba cicho siedziała

W centrali nowego mają generała

 

Rządzący zechcieli dołożyć straży

Zadań do groma bez apanaży

Bo nasza służba jest dobra na wszystko

Zdjąć z drzewa kotka, wylać lodowisko

 

Wały budować podczas powodzi

Szukać topielca gdy wypadnie z łodzi

Usuwać drzewa wichrem połamane

Chronić środowisko bo coś jest rozlane

 

Ratować ludzi w wypadkach drogowych

Instruować społeczeństwo w sprawach kominowych

Poprowadzić dobrodzieja przez miasto w procesji

Zmrozić pszczoły i szerszenie i wywieść z posesji

 

Zgasić trawę i młodniki gdy rolnik podpali

Wyratować co zostało gdy się dach zawali

Dowieść wodę dla mieszkańców gdy gdzieś rura pęknie

Zabezpieczyć usuwisko gdy mocno rozmięknie

 

Doprowadzić oświetlenie bo kabel się spalił

Wywlec tira z rowu bo się tam wywalił

Ciągnąć krowę z gnojownika bo wpadła do dołu

Jednym słowem służyć wszystkim zawsze i pospołu

 

A ostatnio służbę zdrowia chcemy zastępować

Bo w ich branży na obsady zaczęło brakować

A co w zamian służba nasza za wszystko dostała

W centrali szefa w stopniu generała

 

Wyliczankę muszę kończyć bo mnie krew zaleje

Nasi nadal protestują, rząd z nich wciąż się śmieje.

 

 

 

Adam Maluga – 11.03.2012 r.

 
Wycieczka na Krym

Wycieczka Krym 2-11.09.2011 r.


(zorganizowana przez ZW ZEiRP RP w Lublinie)

 

 

Emeryci bialscy

Mocno się sprężyli

Na wycieczce krymskiej

Najliczniejsi byli

 

A nasz pilot Marek

To chłopak morowy

Chętnie nas prowadzi

W ukraińskie strony

 

Wiecie, że Marianek

To jest taka dusza

Choć wszystkim jest smutno

On nas wnet rozrusza

 

Jest wśród nas myśliwy

Eugeniusz go zwali

Dzika upolował

I wszyscy wsuwali

 

A nasz Pan Mikołaj

To jest chłop morowy

Kijów go zaskoczył

Od tej nocnej strony

 

A Jadzia i Miecio

Choć razem siedzieli

To o różnych sprawach

W tym czasie myśleli

 

Ci nasi kierowcy

To chłopi morowi

I o każdej porze

Na wszystko gotowi

 

Chętnie nas przewożą

Po tej krymskiej ziemi

Na pewno by chcieli

Zamienić się z nami

 

Nasza Pani Jola

Wciąż wszystko notuje

A jej mężuś Zdzisio

Jej wciąż przytakuje

 

 

Chociaż wiele stron już

Sobie zapisała

To swoich notatek

Nikomu nie dała

 

A Pani Mariola

Chętnie by śpiewała

Gdyby wciąż przy sobie

Okulary miała

 

Ale ta Mariola

To jest fajna dusza

Gdy ona zaśpiewa

Autobus się rusza

 

Starosta jest super

Żona mu wtóruje

I wszystkie niesnaski

Szybko rozszyfruje

 

Ten nasz pan przywódca

Stanisław się zowie

A co przygotuje

Chętnie nam opowie

 

Drogi Stanisławie

Bardzo Cię prosimy

Przygotuj wycieczkę

O jakiej marzymy

 

Ta nasza czarnulka

To jest fajna babka

Wszystko poprzekłada

To jej właśnie sprawka

 

Gdy Ela jechała

Wszystkich częstowała

A ta jej wódeczka

Wszystkim smakowała

 

Janusz się zagubił

Bardzo ważna sprawa

A gdy go znaleźli

On ich opitala

 

Gdy nasi strażacy

Jechali na wycieczkę

Ognia nie gasili

A pili wódeczkę

 

To już moi mili

Wycieczki połowa

O jej zakończeniu

Nie ma nawet mowy

 

Gdy wieczór się zbliża

To chłopcy ganiają

A potem dziewczynom

Informację zdają

 

A ten Pan Tadeusz

Chętnie się opala

Usiądzie Se w cieniu

I piwko obala

 

Nasza Ania z Elą

Na plaży siedziały

Usiadły na końcu

I się opychały

 

Adama nie było

Nic to nam nie szkodzi

Bo nasza wycieczka

Nowy talent rodzi

 

Kochani strażacy

Proszę się nie gniewać

Bo to na wycieczce

Można wszystko śpiewać

 

To koniec wycieczki

Wszyscy wyjeżdżamy

I dobre wspomnienia

Z sobą zabieramy

 

Wiesiek

 

 

 
Piosenki strażackie

Poniżej podajemy link do strony internetowej do damian-jan - Chomikuj.pl zawierający kilka utworów o temacyte strażackiej. Dodatkowo podpowiadamy, aby odtworzyć lub "pobrać" sobie dany utwór, należy utworzyć sobie odpowiednie darmowe konto na wskazanej stronie internetowej. Oczywiście, należy też mieć zainstalowany program WINAMP do odtwarzania plików dźwiękowych, jak również sprzęt odtwarzający, czyli po prostu głośniki  podłączone  do naszego komputera. Program WINAMP jest dostępny w internecie i jest darmowy.

Życzymy miłych wrażeń.


http://chomikuj.pl/damian-jan/Piosenki+Stra*c5*bcackie

Administrator.

 
Wiersz "Pali się"

 

Jan Brzechwa

PALI SIĘ

Leciała mucha z Łodzi do Zgierza,

Po drodze patrzy: strażacka wieża,

Na wieży strażak zasnął i chrapie,

W dole pod wieżą gapiś się gapie.

Mucha strażaka ugryzła srodze,

Podskoczył strażak na jednej nodze,

Spogląda - gapie w dole zebrali się,

Wkoło rozejrzał się - o, rety! Pali się!

Pożar widoczny, tak jak na dłoni!

Złapał za sznurek, na alarm dzwoni:

- Pożar, panowie! Wstawać, panowie!

Dom się zapalił na Julianowie!

Z łóżek strażacy szybko zerwali się -

Pali się!

Pali się!

Pali się!

Pali się!

Fryzjer zobaczył łunę z oddali:

- Co to się pali? Gdzie to się pali?

Na Sienkiewicza? Na Kołłątaja?

Czy też w Alei Pierwszego Maja?

Może spółdzielnia? Może piekarnia?

Łuna już całe niebo ogarnia.

Wstali strażacy, szybko ubrali się.

Pali się!

Pali się!

Pali się!

Pali się!

Wyszli na balkon sędzia z sędziną,

Doktor, choć mocno spał pod pierzyną,

Wybiegł i patrzy z poważną miną.

Z okna wychylił głowę mierniczy,

A już profesor z przeciwka krzyczy:

- Obywatele! Wiadra przynieście!

Wszyscy na rynek! Pali się w mieście,

Dom cały w ogniu, zaraz zawali się!

Pali się!

Pali się!

Pali się!

Pali się!

Biegną już ludzie z szybkością wielką:

Więc nauczyciel z nauczycielką,

Fryzjer, sekretarz, telegrafista,

No i milicjant, rzecz oczywista.

Straż jest gotowa w ciągu minuty.

Konia prowadzą - koń nie podkuty!

Trzeba zawołać szybko kowala,

Pożar na dobre się już rozpala!

Prędzej! Gdzie kowal? To nie zabawka!

Dawać sikawkę! Gdzie jest sikawka?!

Z pompą zepsutą niełatwa sprawa.

Woda do beczki! Beczka dziurawa!

Trudno, to każdej beczce się zdarza.

Który tam? Prędzej, dawać bednarza!

Zbierać siekiery, haki i liny!

Pali się w mieście już od godziny!

Pali się!

Pali się!

Pali się!

Pali się!

Wreszcie strażacy szybko zebrali się,

Beczkę zatkali drewnianym czopem,

Jadą już, jadą, pędzą galopem.

Przez Sienkiewicza, przez Kołłątaja,

Prosto w Aleję Pierwszego Maja -

Już przyjechali, już zatrzymali się:

Pali się!

Pali się!

Pali się!

Pali się!

- Co to się pali? Gdzie to się pali?

Teren zbadali, ludzie spytali

I pojechali galopem dalej.

- Gdzie to się pali? Może to tam?

Jadą i trąbią: tram-tra-ta-tam!

Jadą Nawrotem, Rybną, Browarną,

A na Browarnej od dymu czarno,

Wszyscy czekają na straż pożarną.

Więc na Browarnej się zatrzymali:

- Gdzie to się pali?

- Tutaj się pali!

Z całej ulicy ludzie zebrali się.

Pali się!

Pali się!

Pali się!

Pali się!

Biegną strażacy, rzucają liny,

Tymi linami ciągną drabiny,

Włażą do góry, pną się na mury,

Tną siekierami, aż lecą wióry!

Czterech strażaków staje przy pompie -

Zaraz się ogień w wodzie ukąpie.

To nie przelewki, to nie zabawki!

Tryska strumieniem woda z sikawki,

Syczą płomienie, syczą i mokną,

Tryska strumieniem woda przez okno,

Już do komina sięga drabina,

Z okna na ziemię leci pierzyna,

Za nią poduszki, szafa, komoda,

W każdej szufladzie komody - woda.

Kot jest na strychu, w trwodze się miota,

Biegną strażacy ratować kota.

Włażą do góry, pną się na mury,

Tną siekierami, aż lecą wióry,

Na dół spadają kosze, tobołki,

Stołki fikają z okien koziołki,

Jeszcze dwa łóżka, jeszcze dwie ławki,

A tam się leje woda z sikawki.

Tak pracowali dzielni strażacy,

Że ich zalewał pot podczas pracy;

Jeden z drabiny przy tym się zwalił,

Drugi czuprynę sobie osmalił,

Trzeci na dachu tkwiąc niewygodnie,

Zawisł na gwoździu i rozdarł spodnie,

A ci przy pompie w żałosnym stanie

Wzdychali: "Pomóż, święty Florianie!"

Tak pracowali, że już po chwili

Pożar stłumili i ugasili.

Jeszcze dymiące gdzieniegdzie głownie

Pozalewali w kwadrans dosłownie,

Jeszcze sprawdzili wszystkie kominy,

Zdjęli drabiny, haki i liny,

Jeszcze postali sobie troszeczkę,

Załadowali pompę na beczkę,

Z ludźmi odbyli krótką rozmowę,

Wreszcie krzyknęli:

- Odjazd! Gotowe!

Jadą z powrotem, jadą z turkotem,

Jadą Browarną, Rybną, Nawrotem,

Jadą i trąbią: tram-tra-ta-tam!

Ludzie po drodze gapią się z bram,

Śmieją się do nich dziewczęta z okien

I każdy dumnym spogląda okiem:

- Rzadko bywają strażacy tacy,

Tacy strażacy - to są strażacy,

Takich strażaków potrzeba nam!

Tra-tra-ta-tam!

Tra-tra-ta-tam!

Mucha wracała właśnie do Łodzi;

Strażak na wieży kichnął. Nie szkodzi.

Inni strażacy po ciężkiej pracy

Myją się, czyszczą - jak to strażacy.

Koń w stajni grzebie nową podkową,

A beczka błyszczy obręczą nową.

Mucha spojrzała i odleciała -

Tak się skończyła historia cała.

 
Coś na czasie!

Hej Panowie, Hej Strażacy,


i Ci w służbie i po pracy.


Dziś Floriana obchodzimy,


Zdrowia, Szczęścia Wam życzymy!


Patron toast wznosi właśnie


- niech nam nigdy nie zagaśnie!

 

Krzysztof Cybulski

 
Adam Maluga - nowe wiersze

Epitafium

Gdy żałobnicy nad mym grobem Panie,

Śpiewać już będą... wieczne spoczywanie,

Wysłuchaj prośby przyjaciół mych grona,

Daj spokój duszy, gdy już ciało skona,

Pozwól też zapomnieć me winy i złości,

Proszę o to Panie ufny Twej miłości.

(tekst : st. kpt. w st. spocz. Adam Maluga)


Tradycja

Dawniej strażak wąs miał długi,

palił fajkę, a nie „szlugi",

do pożaru jeździł konno,

fajnie było i spokojne.

Raz do roku- na Floriana,

wiara była „doceniana".

Grała dęta „orkiestryja",

ktoś na balu dostał w ...

Panny „zuchów" podziwiały,

lecz do straży przyjść nie śmiały.

Dziś tradycja ta zanika,

mundur nosi też Ludwika.

Powsiadali w Jelcze, Tatry,

mkną do ognia w cztery wiatry.

I przy ogniu, gdy są z bliska,

też nie ujrzysz u nich „pyska".

Przyłbicami twarz zakryta,

nie wiesz chłop to , czy „kobita".

Kupa dymu, wody, piany

i już ogień jest zalany.

Nie ma czasu na amory,

zwijaj węże, sprawdź zawory,

l to wszystko w wielkim pędzie,

pewnie nowy pożar będzie.

(tekst : st. kpt. w st. spocz. Adam Maluga)

Orkiestra strażacka

Kiedy ulicą ta orkiestra kroczy

Kiedy brzmi raźno jej strażacki marsz

Z pod czarnych czapek błyszczą młode oczy

To lubartowska ochotnicza straż

Więc naprzód marsz, gdzie tamburmajor wiedzie

Gdzie czeka na Cię granie, marszu cud

Radością życia nasze granie będzie

A słuchający niech docenią trud.

(tekst : st. kpt. w st. spocz. Adam Maluga)

Emeryckie przesłanie

Gdy odchodzisz w stan spoczynku, w trochę młodszym wieku,

to cywile pasożyta widzą już w człowieku.

Bo powinien tyrać jeszcze, aż na twarz upadnie,

kończąc żywot po odejściu - to byłoby ładnie.

Będą mówić Ci niektórzy wszem, wobec i wszędzie,

że przez Ciebie w naszym kraju większa bida będzie.

Nie wystarczy na armaty, policyjne pały,

woda znowu szaleć będzie - popękają wały,

służba zdrowia też ucierpi - nie zaleczą rany,

to przez Ciebie emerycie kraju los z... ..

Lecz ty wszystko to olewaj, żyj długo na luzie,

zerknij czasem na dziewczyny i ich ładne buzie,

nie zapomnij o kolegach i służbie strażackiej

z procentami raczej wolniej - mniej werwy kozackiej!

Emeryt też człowiek można rzec panisko

Witaj w naszym gronie niech Cię cieszy wszystko.

(tekst : st. kpt. w st. spocz. Adam Maluga)

Zasłużony

Dostał medal od „kultury" z kolorową wstęgą,

lecz na próżno byś go szukał z przeczytaną księgą,

On się nawet nie nauczył i kultury bycia,

bo jedynie co trenuje, to kulturę picia...

(tekst : st. kpt. w st. spocz. Adam Maluga)

 
Twórczość strażacka
Szanowne koleżanki i koledzy!
W najbliższym czasie dodamy na naszej stronie internetowej następne zakładki. Jadną z nich będzie zakładka "Twórczość"
W tej zakładce będziemy umieszczać np. Wasze wiersze, krótkie opowiadania, itp. Oczywiście liczymy na to, że będą one dotyczyły naszego zawodu.
Prosimy zatem o ich przysyłanie na nasze internetowe adresy tzn. zarzad@zgzeirp.pl lub emerycipoz@wp.pl
Pozdrawiam
administrator



Alarm


Słyszysz ... dzwon na trwogę ...

w dali syren wycie,

śpiesz więc na ratunek...

zagrożone życie.

Wyśniłeś ten zawód, gdy byłeś chłopakiem,

nieś bliźniemu pomoc - bo jesteś strażakiem.

Adam Maluga

Strażak

Uderzył grom i zabił dzwon"

W oddali syren wycie,

Na drzewie jazdę skończył ktoś

Zapłonie dom o świcie.

Kto im przybędzie na ratunek,

Kto uratuje życie?

Jest taki ktoś, kto zna ten ból,

Przyłbica twarz mu kryje

Czerwonym wozem przybył tu

I z ogniem nie żartuje.

On wyśnił zawód ten,

Gdy był jeszcze chłopakiem.

Dziś spieszy na ratunek

Bo dzielnym jest strażakiem.

I zawsze wykona rotę ślubowania.

Pójdzie w dym i ogień bez chwili wahania

Choćby przyszło w akcji

Narazić swe życie,

On rozkaz wykona

sprawnie, należycie.


Adam Maluga